16 listopada 2012

Szczeliny istnienia (dla przyjaciela)


Ulica Carnot.



Słońce po porannej nudzie
listopadowej mgły
opromienia majestatem
ulicę
na bursztynowo.

Cisza. 14h16. Bezwietrznie. 12 stopni w plusie.

Jestem w perfumerii,
trzy osoby
przy ulicy, co pustkami świeci
czekając w kolejce
na panią;


- zamawia zabieg kosmetyczny.



Pięknością nie grzeszy. Pewnie około pięćdzięsiątki.
Wie, że ktoś za nią stoi,
więc jakby przekazując tajemnicę państwową
prawie szeptem
pochyla się
rezerwuje miejsce
w kalendarzu ludzkich zdarzeń ...

Pomyślałem: zjawiskowa, jak szefowa perfumerii o pięknej urodzie ...

Ale ulica nie daje mi spokoju
wyszukuję szczeliny ...

- carpe diem -

W zachwycie pustej ulicy
w jej ciszy
spoglądam w jej kierunku i chwytam moment ...
Niesamowita, skąpana w bursztynie.
Cudowna
chwila istnienia, przy ulicy Carnot.

Poczułem spojrzenie
pięknej twarzy i oczu poszukujących
mojego zamówienia?

Tak. Uśmiechem powitałem jej twarz.

* * *

– Poproszę prezent w kokardę dla przyjaciela –


1 komentarz:

  1. zapraszam do konkursu na najpiękniejszy wiersz o piwonii. Konkurs jest ogloszony na moim blogu http://ogrodymarkiewicz.blogspot.com/2012/11/konkurs-konkurs-konkurs.html#links
    Do zdobycia nagroda niespodzianka oraz prezentacja wiersza na Festiwalu Piwonii. Zapraszam do zabawy - Magda

    OdpowiedzUsuń

*** Diament-owo

 Są takie diamenty świecące bardziej niż inne. Oczyszczone z brudu przeciętności pozorów, fałszywego ego … Wydostały się z systemu. ...